wtorek, 18 grudnia 2012

Alergolog

Dzień jak co dzień tyle że bardziej nerwowy bo to pierwsza wizyta u alergologa.
Wizyta na 15:40 a my w gabinecie 16:10 ... koszmarnie :(
Pani prosi że zaprowadzić dziecko na badanie a tu klops! nie da rady bo przecież badanie będzie trwało z 30 minut razem z odczytem a dziadek nie może spóźnić się do pracy. No to co? No to bierzemy karteczkę i do widzenia;/ Proszę zadzwonić w tym tygodniu i umówić się na styczeń (o ile będą miejsca)
Pani wydała się bardzo sympatyczna, tylko dlaczego taki poślizg i dlaczego nikt mi nie powiedział że od razu będą badania.

Jednak na błędach się człowiek uczy.

Obym jutro nie dała plamy przed komisja bo sobie tego nie wybaczę do końca życia.
Tak że humor mam wisielczy. Powinnam sobie nakopać do tyłka że nie wypytałam o wszystko od razu albo że nie załatwiłam innego bardziej dospozycyjnego kierowcy. Ale dziadek chciał pomóc :(

aaaaaaaaaaaaaaa brak słów
A do tego wszystkiego Oliwia nie  ma apetytu, może czuje moje zdenerwowanie tak jak niemowlęta.

Miałam iść wymienić kapcie Oliwki do PEPCO ale co? No już taka godzina że nie dojdę.
Może jedynie na pocztę.

:( Mam nadzieje że Wasz dzień był bardziej owocny;*

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz